czwartek, 11 czerwca 2009

Actual Play: Dark Heresy, Illumination część 1

Jako, że jestem szczęśliwym posiadaczem podręcznika, postanowiłem sprawdzić czy system w ogóle jest grywalny. Tworzenie postaci zajęło sporo czasu więc zdążyliśmy rozegrać jedynie 1/3 przygody z podręcznika pod tytułem "Illumination".

Gracze:

  • Quint Eli, tech-priest. Niski i chudy mężczyzna z ciałem pełnym wszczepów. Pochodzi z miasta – kopca, z rodziny robotniczej. Postać Funia.

  • Varn, zabójca. Z wyglądu nie wyróżnia się niczym specjalnym z wyjątkiem niepokojących, kocich oczu. Nie wymawia imion zmarłych. Gra nim Szymek.

  • Phrenz. Wielki i barczysty gwardzista z małą głową. Pochodzi z dzikiej planety, nie je niczego czego sam nie upoluje. Postać Roberta.

Postacie stanowią grupę agentów imperialnej inkwizycji, która zostaje wysłana na planetę Iocanthus w celu zbadania dziwnych i niepokojących fenomenów towarzyszących budowie katedry ku czci świętego Druzusa – generała, który lata remu zdobył planetę dla Imperium. Bohaterowie mają pomóc Aristarchusowi Mędrcowi, sankcjonowanemu psionikowi, który oczekuje na nich w jedynym cywilizowanym osiedlu na powierzchni - Port Suffering. Katedra znajduje się zaś w osadzie Stern Hope.

Postacie spotykają się na pokładzie transportowca „Brazen Sky” i tam odbierają swoje rozkazy. Podróż na Iocanthos jest długa i monotonna, a warunki na liczącym sobie setki lat statku dalekie od komfortowych. W końcu jednak „Brazen Sky” opuszcza warp i wkrótce potem bohaterowie udają się do doku gdzie oczekuje na nich lądownik, który zabiera ich (wraz z zapasami na osiedla) na powierzchnię planety. Lądowanie okazuje się być traumatycznym przeżyciem dla nieprzywykłych do tego bohaterów i jedynie Varn (wspomożony lekami) zachowuje godność podczas lotu. Na śmierdzącym chemikaliami lądowisku w Port Suffering gracze doprowadzają się do porządku i stawiają czoła natrętnemu urzędnikowi Administratum, który natarczywie domaga się od nich wyjaśnień. Jednak kiedy Quint pokazuje mu symbol inkwizycji szybko opuszcza go odwaga i chyłkiem umyka zostawiając bohaterów w spokoju.

Bohaterowie nie mają czasu jeszcze dobrze zamyślić się gdzie szukać Aristarchusa kiedy na lądowisku pojawia się kolejny gość. Wysłużony serwitor – cherubin nadlatuje na postrzępionych skrzydłach trzymając w ręku pergamin. List zawiera powitanie i wskazówki gdzie postacie mają zatrzymać się w Port Suffering. Nie zwlekając gracze deklarują, że ruszają w drogę.

Wkrótce Phrenz zauważa, że ich przybycie zwróciło uwagę mieszkańców osady. W miarę jak posuwają się w stronę refektarzy naokoło coraz liczniej gromadzą się dziwaczni tubylcy. Mężczyźni mają zafarbowane na niebiesko twarze z białym rysunkiem przedstawiającym ogień. Obserwują ruchy bohaterów w miarę jak ci przemierzają ulice Port Suffering. Nagle jeden z nich, obdarty, ogorzały mężczyzna zastępuje postaciom drogę. Krzycząc bełkotliwie, tańczy naokoło drużyny i wygraża jej pięściami. Spostrzegawczym postaciom udaje się rozróżnić parę zdań mówiących coś o tajemniczym Kruczym Ojcu, tonących we krwi wzgórzach itp. Kiedy zirytowany Phrenz ciska w natręta kamieniem paru krewkich tubylców wyciąga pałki i atakuje drużynę.

Rozpętuje się walka wręcz. Dobrze chronieni przez pancerze bohaterowie z łatwością pokonują napastników, z których wszyscy poza jednym, ciętym mieczem przez Varna, uciekają. Pherenz z radości oddaje parę strzałów w powietrze co sprowadza na drużynę kłopoty w postaci trzech strażników porządku. Okazują się oni służbistami i nieustępliwie domagają się od graczy złożenia zeznań, jednak kiedy spotykają się ze stanowczą odmową, strach przed inkwizycją sprawia, że nie ośmielają się użyć broni. Zabierają rannego napastnika i odchodzą.

Gracze docierają do refektarzy gdzie poznają Aristarchusa. Psionik udziela im nieco informacji o planecie, nie omieszkując pochwalić się swoim pokrewieństwem ze świętym Druzusem. Oznajmia też, że konsekracja katedry odbędzie się za 5 dni i w związku z tym wyruszyć trzeba jak najszybciej – najlepiej następnego dnia rano. Osiedle Stern Hope znajduje się wśród pobliskich wzgórz, 2 dni drogi od Port Suffering.

Jedyną osobą, która postanawia coś zrobić wieczorem jest Varn. Udaje się na posterunek stróżów porządku, aby złożyć zeznania i porozmawiać z pojmanym napastnikiem. Od strażników dowiaduje się, że tubylcy z niebieskimi twarzami należą do kultu wyznającego „starą wiarę” i są rdzennymi mieszkańcami planety. Słucha też narzekań na kłopoty, które ostatnimi czasy sprawiają niebieskolicy.

Rozmowa w celi nie jest specjalnie owocna. Przetrzymywany mężczyzna zdaje się być szczerze wystraszony i zdradza tylko tyle, że jacyś bliżej nieokreśleni mędrcy ostrzegali go przed ciemnością, która ma przybyć spoza planety. Więcej nie chce albo nie może powiedzieć.

Po rozmowie Varn wraca do refektarzy i drużyna udaje się na spoczynek.

środa, 10 czerwca 2009

Actual Play: Conan d20 - Trial of Blood #8

Bohaterowie Graczy:

Bogdan Szybkoręki - Krakonman - złodziej z Zamory
Gedu - Em - Butu - Raven - ghanatański nomada
Nestor - Tomek - żołnierz z Gunderlandu
Ptah Natoth - z powodu nieobecności Funia zeNPeCowany - uczony Stygijczyk
Rohtar - Ryhu - cymmeryjski barbarzyńca

Bohaterowie wciąż znajdują się w Tor, przeżywającym niepokoje powstałe po zabiciu przez nich Herodiego i wydają zarobione pieniądze na uzbrojenie i przyjemności. Po kilku dniach na ramieniu zaskoczonego Rohtara, który właśnie odbywa wycieczkę do wychodka, ląduje złotopióry sokół. Ptak ma przyczepioną do nogi wiadomość od Dexitheusa. Arcykapłan donosi, iż rozszyfrował kolejną część proroctwa. Zna również miejsce pobytu kolejnej naznaczonej kobiety. BG mają się udać na wyspę Orinolo, leżącą na oceanie niedaleko brzegów Argos i Shem. Po wizycie u kartografa decydują się na spływ w dół rzeki. Obdarowują więc Reginalda koniami, za krótką, ale wierną służbę i kupują łódkę, która ma ich zabrać aż do ujścia rzeki Khoratas.

Podróż przebiega spokojnie - nie licząc spotkania z kupcem Scipiusem podróżującym z Messantii w górę rzeki i łowczynią Erebithą, z którymi to mają okazję pohandlować. Niestety nikt nie wpada na pomysł, żeby przy okazji zapytać ich o Orinolo. BG budzą się z ręką w nocniku dopiero kiedy docierają na otwarty ocean. Postanawiają zawrócić i w którejś z wiosek rybackich dowiedzieć się czegoś więcej o celu swojej podróży. Zostają skierowani przez miejscowych do rybaka Phemio, który zamieszkuje w wiosce Saltve. Phemio ma być jedynym z okolicznych mieszkańców, który jest na tyle szalony, by pływać na okrytą złą sławą wyspę.

Saltve okazuje się być zabitą dechami i śmierdzącą rybą dziurą. BG jednak nawet w takim miejscu bezbłędnie odnajdują knajpę. Nie spotykają się z ciepłym przyjęciem tubylców - na szczęście barman jest na tyle rozmowny, że wskazuje człowieka siedzącego w kącie izby jako szukanego przez nich rybaka. Phemio nie należy do ludzi miłych ani przyjemnych i od razu przechodzi do interesów. W zamian za 50 sztuk srebra od osoby przewiezie BG własną łodzią na Brzydkiego Brata (jak nazywa Orinolo). Bohaterowie noc spędzają w chacie Phemia a skoro świt wyruszają w morze, zostawiając na stałym lądzie wszelki niepotrzebny balast - w tym pancerze (jedynie Nestor ma problemy z rozstaniem się ze swoją piką, ale o tym zaraz).

Gedu, Nestor i Rohtar chwytają za wiosła, Bogdan bierze w swoje ręce ster, natomiast nawigacją zajmuje się Phemio. Niestety totalny brak jakichkolwiek umiejętności związanych z żeglowaniem wśród BG sprawia, że poruszają się o wiele wolniej niż założył to stary rybak. Co gorsza w pewnym momencie coś uderza w łódź od dołu. Po chwili sytuacja powtarza się, jednak uderzenie jest mocniejsze. Nestor chwyta za swoją wierną pikę. Za trzecim razem łódka zostaje po prostu wyrzucona w powietrze, a Gedu i Nestor wypadają za burtę. Sprawcą zamieszania okazuje się być wygłodniały rekin. Gedu udaje się jakoś wgramolić z powrotem do łodzi. Niestety Nestor nie ma tyle szczęścia i zostaje pochwycony przez agresywną rybę. W krytycznej dla Gundera sytuacji z pomocą spieszy mu Rohtar. Barbarzyńca uzbrojony jedynie w nóż wskakuje do wody na ratunek towarzyszowi. Po kilkudziesięciu sekundach szarpaniny, ledwie żywemu Nestorowi udaje się jakoś wyswobodzić. Podpływa do łodzi i zostaje do niej wciągnięty przez resztę BG. Tymczasem cała furia drapieżnika skupia się na Rohtarze, który jednak w odróżnieniu od Nestora nie jest bezbronny i raz za razem dźga rekina nożem. Tymczasem Bogdan bierze łuk Ptaha i strzela w walczących. Pierwsza strzała chybia celu, ale druga trafia w zwierzę. To ostatecznie kończy walkę. Zniechęcony i ranny rekin odpływa w głębiny szukać jakiejś łatwiejszej zdobyczy. Nestor w walce tej stracił pikę, która poszła na dno po tym jak wypadł on za burtę.

BG ruszają dalej w kierunku majaczącego w oddali ciemnego zarysu Orinolo. Tym razem wiosłowanie i sterowanie idzie im znacznie lepiej i dość sprawnie zmierzają w kierunku wyspy. Dzięki bystremu wzrokowi BG i umiejętnościom żeglarskim Phemia udaje im się bez przeszkód ominąć niebezpieczne podwodne skały otaczające wyspę. W końcu docierają do basenu przypływowego, który jest zbyt płytki, dla łodzi z pełną załogą. Brodząc w wodzie w kierunku lądu, dzięki ostrożności i dobrym radom Phemia udaje im się ominąć niebezpieczeństwa czające się na dnie, a Gedu nawet odnajduje kolonię jadalnych ostryg. W tym momencie Phemio oznajmia, że zostawia ich samych na wyspie. Obiecuje, że wróci za pięć dni i będzie czekał do wschodu słońca dnia szóstego. Jeżeli do tej pory BG nie stawią się na plaży, uzna ich za martwych i wróci do Saltve.

Kolejną przeszkodą, jaką muszą pokonać BG jest stromy, wysoki na na 50 stóp klif. W ścianę wbite są co prawda haki, ale są mokre i pokryte algami, więc zadanie nie należy do trywialnych. Bohaterowie dochodzą do wniosku, że są kompletnie nieprzygotowani do tego typu wyprawy, ale to nie zmienia faktu, że na ścianę tak czy inaczej wspiąć się trzeba. Pierwsi wyruszają Gedu i Rohtar. Wspinaczka idzie im całkiem sprawnie i obaj docierają na górę w miarę szybko. Później idzie Ptah. Kolejnym śmiałkiem jest Bogdan. Ma trochę więcej problemów, ale koniec końców również dociera na górę. Na dole zostaje tylko Nestor, który został mocno pogryziony przez rekina i boi się, że może nie przeżyć upadku. Myśli o tym, żeby odpocząć pod klifem do rana, jednak towarzysze uświadamiają mu, że do tego czasu pewnie przyjdzie przypływ. Gunder rozpoczyna wspinaczkę, jednak nie udaje mu się utrzymać na ścianie, spada na ostre skały poniżej i traci przytomność. Na ratunek spieszy mu Gedu. Udaje mu się wyciągnąć towarzysza na półkę znajdującą się na tyle wysoko, że przypływ ich nie sięgnie i tak spędzają noc. Rano Nestor odzyskuje przytomność i czuje się na tyle dobrze, że próbuje wspiąć się na klif po raz drugi. Tym razem udaje mu się bez większych komplikacji.

W ten sposób BG mogą zacząć zwiedzać tą bezludną bagnistą wyspę.

Na tym zakończyliśmy sesję.

Po namyśle postanowiłem przyznać Rohtarowi Fate Pointa za akcję z rekinem. W końcu bohaterstwo powinno być nagradzane, a bogowie lubią odważnych.