środa, 25 lutego 2009

Actual Play: Conan d20 - Trial of Blood #3

Bohaterowie Graczy:

Bogdan Szybkoręki - Krakonman - złodziej z Zamory
Gedu - Em - Butu - z powodu nieobecności Ravena zeNPeCowany - ghanatański nomada
Nestor - Tomek - żołnierz z Gunderlandu
Ptah Natoth - Funio - uczony Stygijczyk,
Rohtar - Ryhu - cymmeryjski barbarzyńca

Sesja upłynęła pod znakiem spóźnień. Z tego i innych powodów pograliśmy jakieś 2,5h zamiast planowanych 5h.

Po rozprawieniu się z bandytami, BG udają się do gospody na zasłużony odpoczynek. Rankiem, nie mając innego pomysłu, postanawiają zbadać sprawę zaginięcia Shevan Harp (o której usłyszeli na poprzedniej sesji od herolda). Jednak nie dane jest im dojść do domu kartografa w spokoju. Po drodze natrafiają na nieoczekiwaną przeszkodę, którą jest młody lew. Oszalałe z głodu i strachu zwierzę ucieka z klatki, na oczach BG zabija jakiegoś kupca, po czym rzuca się w kierunku bohaterów. Walka nie trwa długo - lwu udaje się lekko poturbować Rohtara, ale słabe rzuty sprawiają, że nie stanowi on zagrożenia dla życia bohaterów.

Po rozprawieniu się z wielkim kotem, BG docierają w końcu pod dom Baeleriusa Harpa. Krótka rozmowa ze zrozpaczonym rodzicem ujawnia, iż wierzy on że jego córka została porwana. Kartograf pokazuje własnoręcznie wykonany rysunek śladu buta, jaki pozostawił prawdopodobnie sprawca. Ptah nie ma większych trudności z rozpoznaniem stygijskiego sandała wojskowego, jednak na razie nie dzieli się tą wiedzą z innymi. Baelerius na koniec obiecuje bohaterom podwojenie nagrody, byle tylko bezpiecznie sprowadzili jego jedyną córkę do domu.

Po zakończeniu rozmowy z Harpem, Ptah informuje innych BG o swoich podejrzeniach. Wspólnie postanawiają spróbować zasięgnąć języka w mieście i popytać, czy nie kręcili się po nim ludzie wyglądający na przybyszów ze Stygii. Nie dowiadują się jednak niczego, zarówno od karczemnych pijaczków, jak i strażników strzegących bram. Niepocieszeni, postanawiają spędzić resztę wieczoru w gospodzie "Pod Żelazną Czaszką".

Popijawa trwa w najlepsze (3 piwa w cenie 2 robi swoje), kiedy w pewnym momencie uwagę BG przykuwa złorzeczący człowiek, który wchodzi do gospody w wyjątkowo podłym nastroju. Udaje im się dowiedzieć, że nowy gość chciał przepić wypłatę, jak to miał w zwyczaju w "Domu Dwóch Smoków", jednak zastał karczmę zamkniętą na cztery spusty. Jego dobijanie się nie przyniosło żadnego rezultatu, pomimo iż, jak twierdzi, słyszał jak ktoś zabawiał się na piętrze z panienką. Również ze stajni miały dobywać się jakieś dziwaczne odgłosy.

BG, wiedzeni ciekawością, ruszają sprawdzić co też dzieje się w "Domu Dwóch Smoków".
Na miejscu zastają sytuację dokładnie taką, jak opisał ją nieznajomy. Kiedy inni zastanawiają się co robić, Nestor postanawia zajrzeć do stajni. Dostrzega tam kilka końskich trucheł i przechadzającego się pośród nich czarnego jak smoła rumaka nieznanej rasy, który zdaje się z przyjemnością zlizywać krew z nieżywych zwierząt. Ogier zauważa Gundera, szarżuje na niego z dziką furią i tym samym rozpoczyna się walka. Wierzchowiec okazuje się być o wiele bardziej wymagającym przeciwnikiem niż napotkany wcześniej lew. Walcząc niczym sam diabeł, tratuje Rohtara i Bogdana, zanim Nestorowi i Ptahowi udaje się go zabić. Piekielny rumak, ostatkiem sił, rozwija nietoperze skrzydła i próbuje odlecieć, jednak nie udaje się mu to i rozwiewa się w chmurę dymu i sadzy. Trafiony krytycznie Bogdan, już wcześniej musiał wydać Fate Pointa. Ptahowi udaje się za to ustabilizować Rohtara. Barbarzyńca i złodziej pozostają nieprzytomni do końca sesji.

Pomimo ran odniesionych w starciu, Nestor i Ptah postanawiają wejść do środka karczmy. W tym celu Gunder, wyłamuje jedną z okiennic. Oczom BG ukazuje się wstrząsający widok. Na podłodze, w kałużach krwi, wymiocin i żółci, leżą trupy klientów karczmy. Jako, że obu udaje się rzut na Wytrwałość, powstrzymują wymioty. Postanawiają udać się na piętro, a tam, przez szparę w uchylonych drzwiach dostrzegają nagą, przywiązaną do łóżka młodą kobietę. Jej oczy są czerwone od płaczu, a na całym ciele widnieją namalowane dziwaczne symbole. Przy łóżku stoi nagi od pasa w górę mężczyzna, również pomalowany na podobną modłę. Dziewczyna dostrzega BG i błaga ich o pomoc, co oczywiście alarmuje jej oprawcę, który chwyta za sejmitar i atakuje Nestora. Mimo, że napastnik nie nosi żadnego pancerza, walka okazuje się być bardzo trudna. Dzięki połączeniu umiejętności szermierczych i magii, Xanamun, bo tak brzmi imię stygijskiego jeźdźca, powala na ziemię Nestora (który wkrótce wykrwawia się i musi wydać Fate Pointa) i na placu boju pozostaje tylko Ptah. Po dramatycznej wymianie ciosów, górą okazuje się być właśnie uczony - szczęśliwym trafieniem krytycznym, powala na ziemię swojego rodaka (sam mając 1 HP-ka). Ten, ostatkiem sił przeklina BG, po czym umiera z imieniem Seta na ustach.

Na tym, z powodu późnej pory, zakończyliśmy sesję.

8 komentarzy:

Unknown pisze...

Podobają mi się wasze sesje choć będąc skażonym Conanem jako "samotnym wilkiem" trudno jest mi ogarnąć fakt, że bohaterów może być więcej niż jeden. Ta gra wydaje się być idealna do prowadzenia dla jednej postaci, np wielkiego barbarzyńcy ;)

Robert pisze...

Miło mi, że Ci się podoba.

Jeżeli chodzi o liczbę graczy, to Era Hyboryjska jest światem na tyle pełnym, że udźwignie i samotnych wilków i bandę awanturników.
Właściwie to nigdy nie zastanawiałem się nad prowadzeniem Conan d20 dla jednego gracza. Nie zwykłem organizować takich sesji po prostu.
Ale skoro już o tym wspomniałeś, to myślę, że mechanicznie Conan d20 nadałby się również do tego.
Każda z klas dostępnych w podręczniku jest samowystarczalna - potrafi przeżyć bez zdawania się nie innych.
Multiclassing jest mocno wspierany (tzn. nie ma za niego żadnych kar) - z punktu widzenia czysto pragmatycznego można dzięki temu wzmocnić szanse postaci na samodzielne radzenie sobie z różnorakimi przeciwnościami, a z fabularnego pozwala na rzucanie postaci w różne miejsca świata i paranie się przez nią różnymi zajęciami.

Krakonman pisze...

Jedna rzecz mi niezbyt podeszła, ale nie wiem, na ile to kwestia scenariusza, a na ile to ty nam rzuciłeś kotwicę. Nie mając żadnego pomysłu na działanie, mogliśmy jedynie czekać. I nagle pojawia się w karczmie jako deus ex machina pewien człowiek, który zupełnie nieświadomie kieruje nas dokładnie tam, gdzie mamy iść. Nie lubię takich zagrań w scenariuszach. Co innego, jak MG stosuje coś takiego w charakterze drogowskazu przy nieudolnych graczach. Jak to było w naszym przypadku?

Robert pisze...

Kwestia scenariusza. Jak już gdzieś wspominałem, jego konstrukcja pozostawia wiele do życzenia. Część mająca miejsce w Sicas była zbudowana w ten sposób, że mogliście sobie prowadzić śledztwo, szukać jeźdźca i równie dobrze mogliście nie wystawiać nosa z karczmy. I tak jedynym przewidzianym przez autora sposobem dotarcia do Stygijczyka był nieznajomy pijak :/
To jest wielki babol jak dla mnie.
Są inne, czasami jeszcze gorsze - na większą część mam pomysł, jak je obejść, żeby ta kampania tworzyła jakąś w miarę logiczną całość.

Paladyn pisze...

Może było krótko, ale zdaje się, że treściwie. Pomysł z pijakiem naciągany jak skóra na baranich jajkach, ale już motyw ze stygijczykiem i rumakiem całkiem w klimacie. Żal mi tego małego lewka, ale ja w ogóle czuły na punkcie zwierząt jestem :-).

Niemniej, pomimo niedociągnięć scenariusza, fajna kampania Ci wychodzi.

Robert pisze...

Dzięki.

Ja wszystko prowadzę szybko - nie znoszę przestojów i całkiem możliwe, że po prostu inaczej nie potrafię :-)

Tomek pisze...

Narzekać można, ale akurat w tym miejscu to chyba nikt by nic mądrego nie wymyślił. A tak przeszliśmy bezpośrednio do akcji i było w porządku :)

Paladyn pisze...

I o to właśnie chodzi. Zdaje się, że w podręczniku do Conan d20 jest napisane, że powinna być akcja. Conan nie układa skomplikowanych, asynchronicznych planów, tylko idzie do przodu. To się zresztą bierze z rodzaju literatury, w jakim tworzył REH.

Coraz bardziej mnie korci, żeby poprowadzić jedną przygódkę Hybrorian Adventures na True20 :)