niedziela, 8 listopada 2009

Actual Play: Conan d20 - Trial of Blood #17

Zapowiedź:
http://www.youtube.com/watch?v=WnZg8vvnZTo

Bohaterowie Graczy:

Bogdan Szybkoręki
- z powodu nieobecności Krakonmana zeNPeCowany - złodziej z Zamory
Gedu - Em - Butu - Raven - ghanatański nomada
Nestor - Tomek - żołnierz z Gunderlandu
Ptah Natoth - Funio - uczony Stygijczyk
Rohtar - Ryhu - cymmeryjski barbarzyńca

BG wracają w końcu do siebie. Mają czymś zakryte twarze, czują również, że są przywiązani do jakiś pali. Słyszą za to konwersację jaka ma miejsce nieopodal. Trunnel wypomina Tiriniusowi pomysł oszukania BG i przyprowadzenia ich Durambe, ten drugi broni się, że książę nie jest już człowiekiem, którego znał lata temu. W końcu kaptury zostają zdjęte z twarzy Bohaterów i mogą oni ujrzeć watażkę w pełnej glorii. Obscenicznie otyłe czarnoskóre indywiduum zasiada na wielkim tronie z kości słoniowej. Jest nagi, poza spódniczką z trawy i pawimi piórami wczepionymi w tłuste, skołtunione włosy, a w ręce dzierży olbrzymią, wysadzaną klejnotami maczugę. Rozglądając się wokoło, Bohaterowie dostrzegają, że wszyscy mężczyźni z karawany Tiriniusa, tak samo jak oni przywiązani są do wbitych w ziemię pali. Poza znanymi twarzami, ich los dzieli jeszcze 4 osobników - czarnoskóry, pokryty bliznami muskularny mężczyzna (Saude - darfaryjski najemnik), chuchrawy brodacz z orlim nosem(Abbun Vad - pechowy shemicki kupiec), istota wyglądająca na skrzyżowanie człowieka i jaguara (Ssik Po Clawe) oraz potężny, dziko wyglądający Stygijczyk z trzema tatuażami, które Ptah rozpoznaje, jako klątwy spisane w starostygijskim (Akritephon - stygijski jeździec). Wpatruje się on drapieżnym wzrokiem w Donnagh, która przykuta łańcuchem do podstawy tronu, stoi naga na schodach podium. Bohaterowie orientują się za to, że nigdzie nie widać Vuxanny.

Tirinius podejmuje próbę wybłagania wolności dla siebie i jego ciężarnej żony, obiecując księciu sowitą zapłatę. Nieznajomy Stygijczyk żywo reaguje na te słowa, proponując w zamian za kobietę podwójną wagę Durambe w stygijskim złocie (to byłoby naprawdę duuuuużo złota). Książę stanowczo odrzuca obie oferty. Oświadcza, że dziś są jego urodziny w związku z czym urządza turniej ku jego uciesze. Jeńcy zostaną dobrani w pary skute dziesięciostopowymi łańcuchami i wrzuceni do jamy, w której będą walczyć. Zwycięzcy turnieju będą mogli odejść wolno, dostaną nawet "cielną krowę" (czyli Donnagh). Pozostali (o ile oczywiście przeżyją) zostaną sprzedani w niewolę. Walka ma być prowadzona na gołe pięści i trwać dopóki jedna z par nie straci przytomności bądź życia.

Zawodnicy zostają sparowani w następujący sposób:

1. Tirinius i Trunnel
2. Gunnoran i Ptah
3. Saude i strażnik z karawany
4. Abbun Vad i Ssik Po Clawe
5. Akritephon i strażnik z karawany
6. Gedu i Nestor
7. Rohtar i strażnik z karawany
8. Bogdan i poganiacz z karawany

Pierwsza walka zostaje rozegrana pomiędzy Tiriniusem i Trunnelem a Saude i jego towarzyszem. Jako jedyny o własnych siłach z jamy wychodzi Saude, pozostała trójka przeżyła i zostaje przykuta do tronu Durambe, jako niewolnicy. W międzyczasie Ssik ma problem ze swoim towarzyszem i postanawia rozwiązać go w charakterystyczny dla siebie sposób, odgryzając mu nogę. Swój zamiar wprowadza w życie, ku uciesze tłumu czarnoskórych wojowników i ich władcy, przyglądających się całej sytuacji.

Do dołu zostaje wrzucony Rohtar i jego towarzysz oraz Ssik. Walka jest ciężka i wyrównana. Strażnik szybko pada nieprzytomny na ziemię, Cymmeryjczyk rzuca się na zwierzoluda, próbując zadusić go jego własnym łańcuchem, podczas gdy sam jest mocno haratany przez pazury bestii. Koniec końców Rohtar wychodzi ze starcia zwycięsko. Skręca kark zarówno Ssikowi, jak i członkowi karawany, z którym był skuty łańcuchem.

Następni w kolejności są Akritephon, który zdążył już zadusić łańcuchem swojego kompana (krzycząc, że Akritephon Po Trzykroć Przeklęty nie potrzebuje partnera by zdobyć cymmeryjską kurwę) i Bogdan wraz z poganiaczem. Stygijczyk masakruje przeciwników. Zabija poganiacza, a Bogdan ledwie uchodzi z życiem.

W końcu nadchodzi czas na starcie Gedu i Nestora z Ptahem i Gunnoranem. Kiedy zostali skuci, olbrzymi Hyperboryjczyk przeprosił czarnoksiężnika za swój wkład w planie Tiriniusa i obiecuje w ramach rewanżu chronić go w czasie walk w jamie. Dlatego też stara się jedynie ogłuszyć Gedu i Nestora. Ptah pomaga mu, paraliżując swojego ghanatyjskiego przyjaciela. Widząc, że jest na przegranej pozycji, Nestor symuluje utratę przytomności i zwycięzcami walki zostają Gunnoran i Ptahem.

W pierwszym półfinale stają naprzeciw siebie Saude i Rohtar. Walka zostaje wygrana przez Cymmeryjczyka, a Saude przeżywa. Rohtar, po swoich walkach jest jednak u kresu sił.

Drugi półfinał rozgrywa się pomiędzy Akritephonem a Ptahem i Gunnoranem. Ptah próbuje bezskutecznie obezwładnić przeciwnika czarnoksięstwem, podczas gdy jego towarzysz toczy nierówną walkę ze stygijskim olbrzymem. Ostatecznie zwycięzcą walki zostaje Akritephon i na drodze do zdobycia Donnagh stoi mu tylko Rohtar.

W wielkim finale staje naprzeciw siebie dwóch tytanów. W normalnej sytuacji walka byłaby zapewne wyjątkowo wyrównana, ale Rohtar jest wycieńczony poprzednimi starciami. Nestor (jedyny poza Rohtarem BG , który jest przytomny) próbuje jeszcze bezskutecznie przekonać Durambe, ażeby pozwolił na udzielenie pomocy medycznej Cymmeryjczykowi. Zawodnicy zostają umieszczeni w jamie. Rohtar robi co może, lecz nie daje rady stygijskiej bestii i Akritephon zostaje zwycięzcą turnieju. Durambe oznajmia, że odzyska on wolność i dostanie obiecaną nagrodę jutrzejszego poranka.

Noc przynosi jednak zmianę sytuacji. Związani BG zostają obudzeni przez Vuxannę. Kobieta zabiła strażników i przyszła uwolnić więźniów. Nie mając pojęcia o tym kim jest Akritephon, przecina również jego więzy, a ten szybko wybiega z namiotu, w którym byli przetrzymywani więźniowie. W pościg za nim rusza Ptah, który wybiegając z namiotu, łapie swoją laskę. Niestety, zanim udaje się mu go dopaść, Akritephon robi wystarczająco dużo hałasu, by obudzić cały obóz, wzywając między innymi swojego wierzchowca. Ptah rzuca swojemu przeciwnikowi laskę pod nogi. Przedmiot zamienia się w jadowitego węża, który gryzie Akritephona. Stygijczyk umiera zanim jego ciało zdąża upaść na ziemię. Jednak mleko się rozlało. Czarnoskórzy wojownicy w obozie zaczynają się budzić. Nadlatuje również wierzchowiec Akritephona, którym postanawia zająć się Nestor i po krótkiej walce przebija demona swoją piką.

Tirinius, Trunnel i Vuxanna ruszają w kierunku jedynego budynku z prawdziwego zdarzenia w obozie - "pałacu" księcia Durambe, by uwolnić Donnagh. BG postanawiają im towarzyszyć. Tymczasem wojownicy, którzy otrząsnęli się z pierwszego szoku (na tym etapie nikt tego nie wiedział, ale Vuxanna wyrżnęła tej nocy ok. 75 ludzi, podcinając im gardła podczas snu, co stanowi prawie 3/4 armii Durambe) i ruszają w pościg za zbiegami. Do obrony pałacu przygotowuje się też gwardia przyboczna księcia. Po szybkim przeliczeniu swoich szans zarówno BG, jak i ekipa Tiriniusa postanawiają dać nogę w ciemność nocy.

Błąkają się parę godzin po wydającej się nie mieć końca trawiastej równinie, by w końcu rozbić obóz. Postanawiają wrócić nad Jezioro Zuad kolejnej nocy, a w międzyczasie wylizać swoje rany.
Tak też czynią, jednak poza kilkudziesięcioma trupami, obóz jest pusty. W pałacu znajdują za to, najwyraźniej zapomnianą przez Durambe, Donnagh. Tirinius wydobywa z siebie coś w rodzaju przeprosin i opuszcza wraz ze swoimi ludźmi wymarły obóz. Bohaterowie zostają więc sami, bez wierzchowców i zapasów pośrodku odludzia.

Na tym zakończyliśmy sesję.

8 komentarzy:

smartfox pisze...

Kurcze, scena z laską zmieniającą się w żmiję niezwykle sugestywna. To jakiś konkretny czar czy improwizacja? Wydaje się dość potężny. Broń Boże ot nie zarzut, nawet mi to pasuje do Hyborii.

Robert pisze...

Konkretny czar. Dread Serpent się zwie i jest w podstawce. Jest wzorowany na poczynaniach Xaltotuna w "Godzinie Smoka".

"What is that about your waist?" Xaltotun demanded.

"Why, my girdle, may it please you, my lord!" stuttered the amazed guardsman.

"You lie!" Xaltotun's laugh was merciless as a sword edge. "It is a
poisonous serpent! What a fool you are, to wear a reptile about your
waist!"

With distended eyes the man looked down; and to his utter horror he saw the buckle of his girdle rear up at him. It was a snake's head! He saw the evil eyes and the dripping fangs, heard the hiss and felt the loathsome contact of the thing about his body. He screamed hideously and struck at it with his naked hand, felt its fangs flesh themselves in that hand--and then he stiffened and fell heavily. Tarascus looked down at him without expression. He saw only the leathern girdle and the buckle, the pointed tongue of which was stuck in the guardsman's palm. Xaltotun turned his hypnotic gaze on Tarascus' squire, and the man turned ashen and began to tremble, but the king interposed: "Nay,
we can trust him."


Autorzy podręcznika przewidzieli również drugi jego wariant - coś a'la Mojżesz. Wystarczy, że czarnoksiężnik ma ze sobą laskę zakończoną rzeźbioną głową węża. Rzucenie czaru nie wymaga wtedy zahipnotyzowania celu. Z tej opcji właśnie skorzystał Funio.

smartfox pisze...

O Xaltotunie nie pamiętałem, a faktycznie. Natomiast czar mi się cholernie podoba. Wychodzi na to, że Uczony w Conanie ma dość silne czary.

Aha, fragment świetny :). Na YT jest też wypowiedź Conana, co jest najważniejsze na świecie :).

http://www.youtube.com/watch?v=V30tyaXv6EI

Robert pisze...

Niezłe ;>
Choć przyznam, że chyba wolę wypowiedzi Conana z książek :)

Mam nadzieję, że się nie obrazisz, że trochę się powymądrzam i znów zapodam cytatem. W obecnej chwili nie mam dostępu do polskiego wydania, więc znów po angielsku (swoją drogą oba wziąłem stąd):

"I know this: if life is illusion, then I am no less an illusion, and being thus, the illusion is real to me. I live, I burn with life, I love, I slay, and am content."


A jeżeli chodzi o uczonego, to jego czary dzielą się na 2 rodzaje: cholernie mocne i bezużyteczne:)

smartfox pisze...

Podział czarów jak w WFRP, potem okazuje się, że BG ma 12 czarów, a i tak trzepie na okrągło fajerbolem :).

A co do cytatów, nie ma problemu. Ten przez Ciebie podany oddaje ducha Conana. Filozofia równie skomplikowana jak konstrukcja pięściaka :). I równie finezyjna.

Ale za to ile z niej radości.

Co do wypowiedzi. Racja, oryginał zwykle miażdży, ale mimo wszystko lubię ekranizacje Milliusa. Studentom pokazuję często scenę ze starcia przy menhirach i wcześniejszy monolog Conana skierowany do Croma. Idealny archetyp Wojownika, który rzuca wyzwanie bogom :)

Robert pisze...

Skoro o tym wspomniałeś, to fireballa nie ma:-) Za to magia ognia, podobnie zresztą jak lodu jest naprawdę ciekawa i bardzo klimatyczna.

Można na przykład zagotować komuś krew, tworzyć iluzje z dymu, czy też zapalać przedmioty jedynie za pomocą wzroku.

Z kolei magia lodu pozwala na przykład na nękanie wroga mroźnymi podmuchami wiatru sprowadzającymi szaleństwo, stworzenie sobie sług ze śniegu czy wręcz zasuwanie niczym bóg Thor na skrzydłach huraganu, ciskając błyskawice i grzmoty w swych wrogów.

Jednym słowem czad :-D

Krzysztof 'Funio' Świątek pisze...

"Z tymi czarami to ogólnie jest zupełny brak równowagi - chłopcy za bardzo się wzorowali na książkach i wyszło im różnie. Dla porównania - jest czar, który paraliżuje (Gelid Bones), kosztuje jeden punkt mocy (na 10 levelu mam ich max 9) i trwa godzinę na level. I można go mieć już na trzecim poziomie. Następny wspomniany sensowny czar to w/w Dread Serpent - i jest dostępny dopiero od 8 poziomu. Jest tylko jeden czar zadający obrażenia (z wyjątkiem niektórych Defensive Blast-ów) i nadal go nie mogę używać za to już od 10 levelu jest Hand of Death - czyli touch i save or die (2PP/za każdy cel). Ogólnie czary dzielą się na:
1) UMARŁEŚ
2) Masz -1 do wszystkiego do końca miesiąca albo nie możesz używać Fate Point-ów do końca walki :)"

Ptah Natoth "O istocie czarów w Erze Hyboryjskiej"

smartfox pisze...

Czyli balansu brak, ale same czary (przynajmniej niektóre) są dość ciekawe.