środa, 20 maja 2009

Actual Play: Conan d20 - Trial of Blood #6

Bohaterowie Graczy:

Bogdan Szybkoręki - Krakonman - złodziej z Zamory
Gedu - Em - Butu - Raven - ghanatański nomada
Nestor - Tomek - żołnierz z Gunderlandu
Ptah Natoth - Funio - uczony Stygijczyk
Rohtar - Ryhu - cymmeryjski barbarzyńca

Idąc za ciosem...

BG docierają w końcu do miasta Tor, wyniszczonego i wyludnionego chaosem, jaki zapanował po śmierci barona Amalrica (afera z Xaltotunem z "Godziny Smoka"). Na początku postanawiają udać się na zakupy. Ptah zamawia u jednego z rzemieślników rzeźbioną laskę w kształcie węża potrzebną jego badań magicznych, a reszta towarzystwa przegląda stoiska kupców, wypatrując okazji. W pewnej chwili BG słyszą podniesione głosy w jednej z bocznych uliczek. Postanawiają sprawdzić o co chodzi - sytuacja wygląda na negocjacje prowadzone przez przedstawicieli dwóch pałających do siebie niechęcią kompanii najemniczych (a konkretnie Ligi Towarzyszy i Rekrutów Wisielca). Niestety, Gedu potyka się o leżący na drodze kamień a hałas przyciąga uwagę żołnierzy. Obie strony dochodzą do wniosku, że zostały zdradzone, a bohaterowie są elementem zasadzki przygotowanej przez wrogą kompanię. Wobec braku reakcji ze strony BG, rozpoczyna się walka. Ptah postanawia nie brać w niej udziału i ewakuuje się wraz z okolicznymi handlarzami i przypadkowymi przechodniami na bezpieczną odległość. Jako, że bohaterowie nie mogą się zdecydować czyją stronę wziąć, walka jest bardzo chaotyczna. Jednak powoli lepsze opancerzenie Ligi Towarzyszy daje o sobie znać i noszący niebieskie kurtki najemnicy zaczynają dominować w potyczce. Doprowadza to do złamania morale Rekrutów Wisielca. Rzucają się oni do ucieczki, przez co z kolei kombinujący, jak tu zajść przeciwników od tyłu Bogdan nagle znajduje się w położeniu nie do pozazdroszczenia. Złodziej staje się celem ataku ciężkozbrojnych najemników i w mgnieniu oka ląduje na ziemi, przebity trzema włóczniami (w tym momencie Krakonman musiał wydać Fate Point-a). Widząc zmianę sytuacji taktycznej pozostali BG biorą nogi za pas. Najemnicy z Ligi Towarzyszy grabią poległych z wartościowych rzeczy, zabierają ze sobą jedyną ofiarę własną i odchodzą z miejsca zdarzenia.

BG zbierają nieprzytomnego Bogdana z pobojowiska i udają się do karczmy o wdzięcznej nazwie Czerwony Smok, by nieco odsapnąć. Następny dzień spędzają na odpoczynku i próbach zasięgnięcia języka na temat sytuacji w mieście. Rozpytują również o niejaką Amalię, której imię padło w usłyszanej tuż przed wczorajszą walką wymianie zdań najemników. Dowiadują się, że po kilkuletnich walkach w miasto jest podzielone pomiędzy trójkę przywódców zwanych Lordami Baronami, z których każdy zgłasza pretensje do objęcia władzy nad całym Tor. Są to: mistrz miecza Herodi Pagnius, na którego terenie znajdują się teraz i na którego usługach jest Liga Towarzyszy, Amalia z Tor - córka Amalrica z nieprawego łoża - na jej liście płac znajdują się z kolei Rekruci Wisielca oraz były gladiator Ivannor Północny Wiatr. Najbardziej interesującym wydarzeniem dnia jest jednak wizyta przy stoliku bohaterów w karczmie trzęsącego się jak liść staruszka, który jąkając się ostrzega BG, żeby nie ignorowali swojego przeznaczenia oraz mówi im, że "ciemność, która jeździ" będzie za dwa dni w miejscu, gdzie "krew zamienia się w srebro" (co Bogdan, jak się potem okazuje słusznie, interpretuje jako wizytę kolejnego czarnego jeźdźca w koloseum). Starzec przedstawia się jako Tephanomous i poproszony przez BG o więcej przepowiedni wróży każdemu z nich z run i kości. Niektóre z przepowiedni mędrca mają sens, innych po prostu nie można jeszcze odczytać.

Trzeciego dnia wyraźnie podleczeni bohaterowie, idąc za przepowiednią Tephanomousa, postanawiają udać się do koloseum, by, jeśli dopisze szczęście, spotkać się z Ivannorem, który tam właśnie rezyduje. Jednak, kiedy przepychają się przez targ, ich drogę zastępuje ochraniany przez grupkę potężnie zbudowanych mężczyzn i kobiet rudobrody Vanir. Lord Baron Ivannor, bo to właśnie on, twierdzi, że po tym jak dotarły do niego plotki o tym, jak BG specjalnie sprowokowali walkę pomiędzy najemnikami Herodiego a Amalii, pragnie im osobiście pogratulować i podziękować, jako że jednego z poległych poszukiwał za morderstwo swojego człowieka. Zaprasza Bohaterów jutrzejszego dnia do koloseum, by mogli razem z nim oglądać walki, jakie organizuje, a półgębkiem dodaje, że ma dla nich propozycję pracy. BG postanawiają w związku z tym odłożyć wycieczkę do amfiteatru o jeden dzień.

Następnego poranka BG docierają w końcu do koloseum. Zostają przyprowadzeni do Ivannora, którego zastają w towarzystwie doktora, zajmującego krwawiącym, przeoranym pazurami ramieniem Vanira. Lord Baron nie bez dumy pokazuje bohaterom sprawcę tej rany - olbrzymią dziką małpę, którą sprowadził sporym wysiłkiem z południowych dżungli. Bestia znajduje się w klatce, w pomieszczeniu pod areną, w którym odbywa się spotkanie z Ivannorem i czeka na swoją kolej, by stać się główną atrakcją dnia. Vanir prosi o wino, które zostaje przyniesione przez młodą kobietę. Bogdan i Rohtar dostrzegają tuż pod jej obojczykiem niebieskie znamię - takie samo, jakie miała uratowana z rąk stygijskiego jeźdźca w Sicas - Shevan Harp. W tym momencie rozlega się potężny hałas. Małpa, która jakimś sposobem wyrwała się z klatki, po rozerwaniu na strzępy dwóch robotników rusza w stronę BG i Ivannora. Ptah próbuje użyć magii, by powstrzymać potwora, jednak bezskutecznie. Pierwszy na drodze bestii znajduje się Bogdan i Zamoryjczyk zostaje pochwycony w miażdżacy uścisk zwierzęcia. Jednak na ratunek towarzyszowi rusza Rohtar. Potężny cios, dopiero co zakupionym przez barbarzyńcę berdyszem, pozbawia bestię życia. Okazuje się, że wypuszczenie małpy z klatki było tylko dywersją - jakaś zakapturzona postać, korzystając z zamieszania, chwyciła dziewczynę ze znamieniem i zniknęła w labiryncie korytarzy pod koloseum.
Wyprowadzony całą sytuacją z równowagi Ivannor każe zejść wszystkim obecnym sprzed swoich oczu.

Na tym zakończyliśmy sesję.

5 komentarzy:

smartfox pisze...

Oj czuje się Hyborię. Aż samemu by się zagrało :), choć wciąż mam wrażenie, że (no offence) postacie graczy to n00by :). Leje ich prawie każdy, kogo spotkają ;)

Pozdr

Robert pisze...

Też bym sobie zagrał ;-) Niestety prowadzę.

A postacie się wyrobią. Zresztą widać z walki na walkę, że są coraz lepiej przygotowani. Przeciwnicy są w większości niełatwi, a ja nie zwykłem dawać pardonu w walce, więc dostają wciry całkiem często.
Gracze też się dokształcają zarówno pod względem mechanicznym jak i taktyki w walce. Zmiany, które zostały dokonane w stosunku do d20 wymagają odmiennego podejścia niż w dedekach. Inna sprawa, że mechanika jest dość skomplikowana i poszczególne jej elementy (takie jak manewry) dopiero zaczynają się pojawiać na sesjach.
Nie wczytywałem się za bardzo w statystyki późniejszych przeciwników, ale spodziewam się raczej, że postacie będą z sesji na sesje coraz silniejsze w stosunku do wrogów.

Tomek pisze...

Bardzo dobra sesja. Oby takich więcej :)

Krakonman pisze...

Pierwsze starcie z gangami było niebyt fajne. Skoro jedni i drudzy myślą, że współpracujemy z przeciwnikami, to skoro już podejmujemy walkę z jedną ze stron, to druga powinna wiedzieć, że z nią nie trzymamy. A tutaj wszyscy się na nas rzucili na ślepo.

Poza tym sesja wyszła dobrze, choć scenariusz mi się coraz mniej podoba w szczegółach.

Robert pisze...

@Krakon

Taki też był mój zamiar - z początku walczyliście z czarnymi, ignorując ataki drugiej strony, jednak Ryhu popsuł sprawę, atakując jednego z niebieskich :-)
Abstrahując nawet od tego, mogliście dać jakiś sygnał werbalny, że jesteście po tej czy innej stronie - pomogłoby.

Co do scenariusza to ma on sporo wad i dziur. Niektóre próbuję z różnym skutkiem łatać. Mógłbym zrobić go bardziej zjadliwym, ale to wymagałoby pominięcia niektórych jego elementów, a to przełożyłoby się w prosty sposób na expa Wam należnego.